Lake Hill – komfort z widokiem

Po kilkumiesięcznym siedzeniu w domowych murach i bardzo trudnym początku roku nadarzyła się okazja odsapnąć kilka dni, z dala od tłumów i domowych obowiązków. Marzyłam, żeby wreszcie ktoś podał mi śniadanie, ugotował dla mnie obiad, bym miała czas i chęć poprzebywać wśród tego, co mamy za darmo, a tak rzadko to doceniamy: las, słońce, ciszę.
Wybór padł na Lake Hill Resort &Spa, ponieważ nie leży w zawalonej turystami miejscowości. Jest tu cicho i malowniczo. Czy warto? Oceńcie sami.
Kompleks jest dość rozlegly – długi, ale dość niski, co sprawia, że wnętrza są przestronne, nie ma poczucia tłoku, wypoczywa się tu bardzo komfortowo, jeśli tylko nie potrzebuje się przebywać w bawialni, salonie gier czy na basenie. Oczywiście wszystkie z wymienionych atrakcji są dostępne dla gości, ale ci, którzy rozrywek nie szukają także poczują się tu komfortowo.
Cały obiekt jest dobrze utrzymany, jest tu dużo przeszkleń, drewna i nowoczesnego designu. W długich korytarzach co kilkadziesiąt kroków można znaleźć miejsca do wypoczynku, pracy czy po prostu posiedzenia.
Recepcja połączona jest z lobby barem, z którego możecie wyjść na taras i podziwiać, jak dla mnie jeden z największych atutów hotelu – widok na zalew Sosnówka oraz pasmo Karkonoszy. Pokoje z widokiem na te stronę to świetne rozwiązanie – na przeszklonych, sporych rozmiarów balkonach poczujecie się jak w niejednym zagranicznym kurorcie.
Pokoje są urządzone dość prosto, choć klimatu nadają im detale: designerskie lampy czy fotele – to przyciąga uwagę i czyni je wyjątkowymi. Znajdziecie tu, poza standardowymi meblami aneks kuchenny z lodówką. Mały minusik za telewizor – przydałby się drugi, mówię tu o pokojach typu suite, gdzie sypialnia jest odrębnym pomieszczeniem. Niestety, mimo, że obiekt jest nowy (niecałe 2 lata) to widać zniszczenia i nieodpowiednie zachowanie gości w pokojach – obite ściany czy dziury w firanach nie są to elementy, które gość chce oglądać.
Obsługa młoda, ale grzeczna i w miarę pomocna. Był problem z pilotem do rolet przez pierwszą noc – nikt nie umiał znaleźć odpowiedniej baterii do zasłonięcia okien, co dla mnie jest kluczowe w kwestii snu. Na pochwałę zasługuje pan recepcjonista robił co mógł, przyniósł nawet spinacze i taśmę klejącą (!), żeby nam pomóc, ale pierwszą noc niestety musiałam zaliczyć do niezbyt przespanych. Na szczęście po kilku próbach wyegzekwowania naszej prośby baterie się znalazły, ale jakby co nieopodal kupicie zapasową, na stacji benzynowej 😉
W restauracji i barze obsługa również bardzo sympatyczna, żadnych problemów z przynoszeniem śniadań na określoną godzinę czy wydawaniem obiadokolacji Co do posiłków to uważam, że jest to jeden z większych plusów hotelu. Śniadania w dobie pandemii przynoszone są do pokoju – podczas zameldowania deklarujecie godzinę, alergie pokarmowe czy dietę, na której jesteście i dostajecie co dusza zapragnie – na ciepło i zimno, codziennie pudełka pełne wędlin, serów, warzyw, owoce, zmieniające się dania z jajek, czasem parówki, kiełbaski lub inne dania na ciepło. Do tego soki, kawa, herbata, dżemy, miody, i masę innych dodatków, których nie sposób wymienić. Będąc w 3 osoby, spokojnie nakarmilibyśmy jeszcze kolejną trójkę głodnych.
Obiadokolacje wydawane są w restauracji – trzeba po nie pójść samemu, wybiera się spośród kilku zup, dań głównych, deser jest codziennie jeden. Po 20-30 minutach od zamówienia otrzymujesz ciepłe, dopiero co zrobione danie, nie z żadnych bemarów czy stojących od kilku godzin garów – wszystko świeże i pyszne! Na dodatek okazało się, iż można zamówić posiłki dzwoniąc do restauracji z pokoju, a kiedy będą gotowe otrzymasz telefon, by je sobie odebrać.

Poza obiadokolacjami działa restauracja a’la carte, do pokoju możecie zamówić sobie dania z lobby baru czy restauracji.
Co do terenu wokół – wielu zarzuca, iż nie ma tu gdzie chodzić, teren zalewu jest niedostępny, ze względu na to iż jest to zbiornik wód powierzchniowych, chronionych przez państwo i nie ma się czemu dziwić, że nie jest udostępniony turystom, niemniej robi wrażenie obserwowany o każdej porze dnia z okien hotelowych, czy tarasu lobby baru. To jedna z takich rzeczy, która urzeka i pozostaje w pamięci.
Żeby skorzystać z atrakcji turystycznych w pobliżu niestety potrzebny jest samochód – ale w niedalekiej odległości znajdują się stawy rybne z malowniczym terenem do spacerów i świetną restauracją Aquakultura, którą polecam – codziennie świeże dania z ryb i nie tylko.
Kilka minut od hotelu znajdziecie szlak na zamek Chojnik oraz trzeci i czwarty co do wielkości wodospad w Karkonoszach Wodospad Podgórnej oraz Kaskady Myi. W ciągu kilkudziesięciu minut spacerem dojdziecie do najbliższej atrakcji – zamku Henryka z punktem widokowym. Bardzo fajne i mało uczęszczane miejsce. Wejście jest nieco utrudnione, szczególnie w pierwszej fazie, bo nie ma tu wyznaczonego szlaku, ale na spacer w te rejony warto się wybrać (pamiętajcie o wysokich, wodoodpornych butach, bo można ugrzęznąć w błocie). Wieża dostępna jest tylko w miesiącach letnich lub po wcześniejszym umówieniu się – mały minus dla hotelu za brak informacji na recepcji o tym miejscu i możliwości wejścia na wieżę.
Dodatkowy plus dla Lake Hill za vouchery na napoje z lobby baru przy pobycie min. 3- dniowym. Zimowa herbata zaserwowana przez panią barmankę była bardzo smaczna, pełna cytrusów i cynamonu.
Zapraszam Was w to miejsce pełne uroku i piękna przyrody. Reset głowy zapewniony!